Ok, doszedłem do wniosku, że w taki czy inny sposób DPF musi zniknąć z naszego Grand Scenic 130 Dci 05/55 - po prostu nie sądzę, żeby kiedykolwiek działał poprawnie, biorąc pod uwagę, że większość jazdy będzie odbywać się w ruchu miejskim stop/start.
Więc pomyślałem...
Najwyraźniej DPF ma dwa czujniki ciśnienia, przypuszczam, przed i za "filtrem" i są one używane do obliczania nasycenia DPF, ostatecznie sygnalizując regenerację, kiedy, jak przypuszczam, różnica ciśnień po obu stronach filtra osiąga z góry określony poziom... Czy to brzmi dobrze?
A co, jeśli usunę "rdzeń" DPF i ponownie zespawam itp., a następnie "połączę" oba te czujniki razem, tak aby nie było mierzalnej różnicy ciśnień między nimi? Czy to oszukałoby ECU, aby myślał, że DPF jest ładny i czysty/swobodny, a tym samym nie wymaga regeneracji?
Myśli ktoś?
Więc pomyślałem...
Najwyraźniej DPF ma dwa czujniki ciśnienia, przypuszczam, przed i za "filtrem" i są one używane do obliczania nasycenia DPF, ostatecznie sygnalizując regenerację, kiedy, jak przypuszczam, różnica ciśnień po obu stronach filtra osiąga z góry określony poziom... Czy to brzmi dobrze?
A co, jeśli usunę "rdzeń" DPF i ponownie zespawam itp., a następnie "połączę" oba te czujniki razem, tak aby nie było mierzalnej różnicy ciśnień między nimi? Czy to oszukałoby ECU, aby myślał, że DPF jest ładny i czysty/swobodny, a tym samym nie wymaga regeneracji?
Myśli ktoś?